Marian to swój chłop. W zamian za pomoc w dostaniu się na najwyższe szczeble kariery, zostawił ci swoje onuce. Wolałbyś skarpety, ale Marian od zawsze był dziwny. Nie będziesz się spierał, zawsze to porządna relikwia. W dodatku jej zapach ma szczególne działanie. Niby lekko otumiania i przywodzi na myśl najlepsze francuskie sery. Ale po godzinie z onucami w jednym pomieszczeniu umysł pracuje jakoś lepiej. W głowie jaśnieje. I jakby sił witalnych przybywało. I to nie tylko Tobie. Onuce mają szeroki zasięg (śmierdzą na pół kilometra), więc cudownych właściwości nie zabraknie również dla twoich wojsk. Ach ci święci…
BONUSY:
- poziom zdrowia: +1
- poziom energii: +10
- przyrost energii: +1
- Małe Dewotki: +1 do obrony
- Babcie Moherowe: +10 do obrony
- Gospodynie Proboszcza: +500 do obrony
INFORMACJE:
Relikwia Onuce św. Mariana dostępna jest w queście czasowym Prawie do Nieba dla graczy od 6 lvl. Quest czasowy Prawie do Nieba rozpocznie się 14.08.2012 o godzinie 23.45, a zakończy 16.08.2012 o godzinie 06.00
To kuriozalne, że na podbój kosmosu nie zaproszono księdza. To naprawdę nieetyczne i karygodne. Bo kto będzie krzewił wiarę na odległych planetach? No kto się tym zajmie? Papież tego nie puści płazem. Obłoży ekskomuniką tych, których trzeba obłożyć.
Są momenty, kiedy nie kasa, a lans się liczy. Ta relikwia jest bardzo prestiżowa. Co prawda jej działanie sprawia, że się nie pocisz, a co za tym idzie, nie zarabiasz tyle, ile byś chciał. Daje jednak inne korzyści. Do pachnącego księdza przychodzą spowiadać się najpiękniejsze parafianki. Ministranci nie odwracają się zdegustowani zapachem, gdy rozpinasz sutannę, a gospodyni ma mniej roboty z praniem. Innymi słowy same korzyści. No bo kto by patrzył na tych kilka C$ mniej…
Relikwia, delikatnie rzecz ujmując, śmierdząca. Ale za to jaka przydatna. Wszystko pędzi. Rośliny pędzi, gospodynię do kuchni pędzi, ministrantów do modlitewnej pozycji pochylonej, organistów do organ, a babcie do moherów. Jak będzie trzeba to i bimber popędzi. Taki to nawóz. Odór zwala cię z nóg. Ale gdy widzisz, że podwładni chodzą/klęczą jak w zegarku to ci siły witalne rosną.
Ryba Piła. Nie da się ukryć. Ale tylko święconą wodę. Można więc jej to wybaczyć. W dodatku zjedzenie takiej ryby wywołuje niewyjaśnione zjawiska. Lekki zawrót głowy to nic. Gorzej, że czarne dolary wydajesz lekką ręką. Poza tym Ryba Piła to samo zdrowie. I to nie tylko dla Ciebie, Posiadanie bowiem tej relikwii w swoich zbiorach wpływa bardzo korzystnie na kobiety. Dewotki częściej się modlą, Babcie mają większe berety. Gospodynie niestety jak na złość lekko zalatują rybą. Ale przynajmniej podają ci do obiadu lepsze trunki. W końcu wiadomo, rybka lubi pływać.
Darowanej arce nie zagląda się do kajuty, czy jakoś tak. Ksiądz Arek to znajomy twojej gospodyni. Kolega z wojska. Z marynarki, co tłumaczy łajbę zamiast kwiatów. Do twojej gospodyni ma najwyraźniej słabość, skoro postanowił ofiarować Arkę od Arka. Jest to elegancka łódka, w której ukryjesz swój dobytek i uchronisz go przed zamoczeniem. Gospodynię też schowasz. W końcu Arek zaznaczył, że kobiecina ma nie wilgotnieć bez potrzeby.
Nigdy tak naprawdę nie lubiłeś dwóch rzeczy: kina i tego nietoperzowatego. Lata i w interesach przeszkadza. Teraz to przegiął po całości. Zlikwidował 10 jakże cennych twemu portfelowi parafian. To byli cenni, US and Ańscy parafianie. Sypali C$ aż miło. Teraz już się nie podzielą z potrzebującym księdzem swoimi C$. Wkurzył tym ministrantów i organistów. Tak ich wkurzył, że tobie ciśnienie podskoczyło. Ale co cię nie zabije to… cię nie zabije.
Twoje wypielęgnowane stopy nie znoszą plebejskiej wilgoci. Kąpiel w ekskluzywnych solach zagranicznych i nacieranie świętymi olejami tak. Ale moczenie w zwykłej deszczówce jest nie do przyjęcia. Dlatego potrzebujesz Kaloszy św. Medardusa. Tylko one zapewnią ci komfort właściwy dla twojej pozycji w deszczowe dni. Od dziś nie straszne ci mżawki czy nawet oberwania chmury. W dodatku relikwia dostępna jest tylko w postaci zestawu. Kalosze ubierzesz więc babciom i lektorom. I to każdemu po dwa! Przecież mają tyle na sumieniu, że coś w końcu mogłoby im ujść na sucho.
Twoja gospodyni przypomina tornado. Gdzie się nie pojawi, tam sieje spustoszenie. Ostatnio podczas sprzątania twojego gabinetu wymiotła pisma edukacyjne, z których do pogadanek z pannami z Róży Dziewic (nie)Fanatycznych się przygotowywałeś. Musisz zauważyć, że piwnice też posprzątała i miejsce w magazynie zrobiła. Sam nie wiesz co o tym myśleć. Ale wiesz, że tornado jest bezpieczniejsze niż gospodyni. Ona nie jest obliczalna i nie można jej kontrolować. A tornado i owszem. Da się z pomocą boską, czy biskupią.
