Poszukiwanie skarbu to męczące lecz intratne zajęcie. Intratne jeśli znajdziesz skarb. Bo w sumie to samo jego poszukiwanie może być kosztowne i niebezpieczne. Tobie jednak udało się znaleźć skarb. Prawdziwy skarb. Kosztowało cię to masę twojego zdrowia i energii oraz kilka C$ twoich wiernych. A skarb to nie tylko C$ ale inne, bardziej duchowe korzyści. W myśl zasady – coś dla ciała i… coś dla ciała. Czy jakoś tak. A Skarb jest naprawdę wart zachodu. Bo to prawdziwy Skarb Templariuszy. Trochę wredny, ale skarb. Jak kobieta. Chyba.
BONUSY:
- poziom zdrowia: +10
- poziom energii: +20
- miejsce na C$ +150 000
- ilość wiernych +20
- przyrost zdrowia: +1
- przyrost energii: +2
- przyrost wiernych: +2
- przyrost C$: -10
- Ministranci: -5 do ataku
- Małe Dewotki: -5 do obrony
INFORMACJE:
Relikwia dostępna w queście stałym pt. Skarb Templariuszy. Quest ten rozpocznie się 29.07.2011 o godzinie 8:00. Dostępny dla graczy od 8 LVL.
Relikwia Skarb oraz quest Skarb Templariuszy powstały dzięki Mariuszowi, który używa nicka: Michael. To on stworzył większość opisów, określił bonusy relikwii oraz wymagania questu.
zdjęcie użyte w queście: link
Jest to relikwia skierowana do duszpasterzy. W niektórych wypadkach (podczas wizyt domowych) pomaga rozluźnić atmosferę i wysłuchać na prawdę ciekawych spowiedzi. A wiedząc co i jak lepiej motywujesz swoich wiernych do ofiar.
Złota płaskorzeźba została przez Ciebie pomalowana na czarno, aby zmylić celników. I udało się. Zapłaciłeś cło jak za sprowadzenie węgla kamiennego. Czyli nie wiele. W domu, czyli na plebanii farbę się zmyje, a rzeźbę ustawi w centralnym miejscu kościoła. Nie, przecież tak nie można. Nie pogańskie rzeźby – tego wierni mogliby nie zrozumieć. Tę ustawisz w centralnym miejscu swojego tajnego schowka. I tak będzie oddziaływać na parafię i nasze służby wywołując w nich aztecki szał, który zmusza do całkowitego unicestwienia wroga w walce.
Jak powszechnie wiadomo 4 tony nawozu to nie jest dużo. Jak na rolnika to nie jest dużo. Mawiają, że to małe, zwykłe zamówienie rolnicze. Ale jak na księdza to ilość ta pozwala na zadbanie o swoje parafialne poletko. Przy odrobinie umiejętności można przekształcić go w coś niezwykle przydatnego. Szczególnie jednostkom ofensywnym. Trzeba jednak uważać na cwaniaków ze służb specjalnych, aby do parafii nie wpadli i grządek nie zniszczyli.
Naszedł czas zemsty. To już nie spokojni NorWegOwie ale żądni zemsty Wikingowie. Ruszają w świat siać zamęt i zniszczenie. Ukrywają w listach, których nadawcą jest Ragnar Lodbrok. Tym razem nie używają drakkarów. Nie pozwoliła by na to flota NATO. Taktyka jest znacznie przebieglejsza. Wikingowie za pomocą komórek Ericssona digitalizują się a następnie są nanoszeni na znaczki pocztowe. Ich wódz – ów Ragnar rozsyła ich po całym świecie. Bądźcie więc ostrożni. Z tego znaczka może w najmniej spodziewanym momencie wyskoczyć banda brodatych grabieżców. Jeśli będziecie dostatecznie sprytni dołączycie ich do własnej parafii a ich furię skierujecie na własnych wrogów.
Podobno megafony na naszej dzwonnicy są zbyt głośne i zbyt nachalnie indoktrynujące. I robią zbyt dużo hałasu w okolicy kościoła. Jeśli tak to można to zmienić. Dzięki przenośnemu Indoktrynującemu Megafonowi” będziemy mogli hałasować po całym mieście. I indoktrynować wszystkich. Ktoś na pewno się podda i dołączy naszej parafii. A z razie walki najbardziej wygadani w naszych służbach zrobią dzięki nim „Efekt Jerycha”.
Zaczyna źle się dziać. Wszędzie jakieś wybuchu, zamachy, bomby. Na świecie to jedno, ale też w twojej okolicy można natknąć się na jakieś niewypały lub sfrustrowanych niewiernych. Tak być nie może. No niby nie może, ale niestety jest. Do Norwegii się nie wybierasz, ale kuria Krakowska chciałaby cię zobaczyć. A tam szaleje ktoś, kto bomby gubi. A to może być szkodliwe dla twojego zdrowia. Dlatego najlepiej mieć Kamizelkę Ochronną. Poświęconą oczywiście. Odejmuje ona trochę zdrowia, ale daje sporo energii. A to lepsze niż coś co odejmuje dużo zdrowia i zabiera całą energię. A na dodatek każda kamizelka może być chroniona przez wikarego. To znaczy on przyjmie impet ewentualnego wybuchu – aby jej nie ubrudzić. Bo czyszczenie kosztuje i to sporo.
Ostatnio bomby są na topie. Najgorsze jest to, że możesz taką bombę znaleźć pod drzwiami swojego kościoła. I co wtedy? Dzwonić po saperów? A co kiedy za 5 minut ludzie zaczną przychodzić na poranną lub wieczorną mszę, a pod drzwiami będzie bomba? Straty. Po prostu straty. Dlatego musisz mieć własną bombę. Bombę na której będzie można spokojnie poćwiczyć rozbrajanie. Zamkniesz się z nią w piwnicy i ćwiczeniom nie będzie końca. A jak wybuchnie… To nową sobie kupisz. A energia kiedyś i tak przyrośnie. Miejmy nadzieję, że wierni docenią twoje poświęcenie.
To pamiątka twojej ofiarności. Poruszony trudną sytuacją finansową Hellady postanowiłeś wspomóc tamtejszych bankrutujących przedsiębiorców. I zamiast dawać im rybę dałeś wędkę. W przenośni oczywiście. Nie dawałeś jałmużny ale pracę. I to u nich na miejscu. Bo pojechałeś do nich na wypoczynek oraz zwiedzać ich Święte Gaje. I jako turysta (omijając Kontrolę Celną) przywiozłeś Żołędzie Obfitości jako uzupełnienie świętej kolekcji.
W pierwszym momencie można się pomylić i uznać go za niebezpieczną broń. I ty też tak pomyślałeś widząc go podczas remontu plebanii. Jednak jego zastosowanie to malowanie dekoracji w takich miejscach jak Twoja wspaniała plebania. Ty jako przedsiębiorczy proboszcz nie możesz jednak pozwolić na to aby to narzędzie marnowało się w nocy. W komplecie z kominiarką skutecznie przekonuje niewiernych do oddawania Ci ich portfeli.