Matrioszka to podstępna relikwia. Nie przynosi żadnego pożytku właścicielowi. Wręcz przeciwnie. Gdziekolwiek się pojawi tam pojawiają się Matrioszkowe Bojówki przysyłane przez Cara Puti Na. Osłabiają one obronę każdej parafii. Zaprawdę to trefna i diabelska relikwia. I być może zapowiada wojnę z Wielkim Niedźwiedziem.
BONUSY:
- Ministranci: -1 do obrony
- Lektorzy: -11 do obrony
- Organiści: -111 do obrony
- Małe Dewotki: -10 do obrony
- Babcie Moherowe: -100 do obrony
- Gospodynie Proboszcza: -1000 do obrony
INFORMACJE:
Relikwia pojawi się 28.03.2014 po godzinie 18.
zdjęcie: wikipedia
Nie można przyjść na urodziny bez prezentu. Ale co przynieść Marcinowi, który ma nieograniczony dostęp do Łatykańskich Spichlerzy i magazynów? Tu nawet Róg Obfitości będzie za mało. Pozostaje prezent niespodzianka. Niespodziankę zamawia się za wschodnią granicą. Niektórzy twierdzą nawet, że prezent ma moc zmiany otaczającej rzeczywistości. Demoluje liczniki Gajgera, świeci w ciemności i prześwietla klisze fotograficzne. Ponoć ludzie przy nim przechodzą jakieś mutacje i zmieniają się nie do poznania. Tak czy inaczej Marcin tego nie ma, bo w Łatykanie nie trzymają pozostałości po Armii z Czerwonką.
Atrybut postpeerelowskiego święta ma tak naprawdę bardzo biblijny wymiar. Według legendy pierwsze rajstopy na dzień kobiet podarował święty Wylizeusz swojej żonie Abidoli. Ona niestety nie wiedziała co z nimi robić, gdyż była to nowość na rynku. Założyła je więc na głowę, zaplątała wokół szyi i utonęła biedaczka w rajstopowych czeluściach (rajstopy wtedy nie przepuszczały powietrza). Od tamtej pory mężowie jerozolimscy kupowali rajstopy żonom, których chcieli się pozbyć. Na szczęście dla żon, popyt na rajstopy był tak duży, a materiałów tak mało, że zaczęto je produkować z dziurami. Po jakimś czasie zaczęto je nawet nosić na nogach i tak zostało do dziś.
Poszukiwanie skarbu to męczące lecz intratne zajęcie. Intratne jeśli znajdziesz skarb. Bo w sumie to samo jego poszukiwanie może być kosztowne i niebezpieczne. Tobie jednak udało się znaleźć skarb. Prawdziwy skarb. Kosztowało cię to masę twojego zdrowia i energii oraz kilka C$ twoich wiernych. A skarb to nie tylko C$ ale inne, bardziej duchowe korzyści. W myśl zasady – coś dla ciała i… coś dla ciała. Czy jakoś tak. A Skarb jest naprawdę wart zachodu. Bo to prawdziwy Skarb Templariuszy. Trochę wredny, ale skarb. Jak kobieta. Chyba.
