Skoro można ustawiać mecze piłki nożnej, to dlaczego by nie ustawić mszy? To przecież nic trudnego. Wystarczy podejrzeć jak to robią zawodowcy, a następnie przenieść na swoje podwórko. Taka ustawiona msza powinna przynieść ci spore zyski. Ty jednak jesteś sprytny i na zyski wolisz odrobinę poczekać. Wikarego wystawisz. Jak wpadnie to 3 razy zaprzesz się wszystkiego. Masz wprawę. Z jakiejś książki się tego nauczyłeś. Na dodatek wiesz, że dużą piłką to się jeszcze nikt nie nagrał, czy jakoś tak.
BONUSY:
- miejsce na C$: +1000000
- ilość wikarych: +1
- przyrost C$: +8
INFORMACJE:
Rzut relikwii Ustawiona Msza będzie miał miejsce dziś czyli 04.02.2013 po godzinie 22.30.
Zdjęcie: Wikipedia
Piuska Józka to relikwia prestiżowa. Wszak nie każdy w tak młodym wieku może zostać martwym biskupem. To wymaga poświęcenia i ciężkiej pracy w terenie. Mając Piuskę można ją sobie na kominku postawić, w sejfie – mając 3 wolne miejsca albo w innym reprezentacyjnym miejscu. A niech kłuje w oczy zazdrosnych i mniej zaradnych księży. Niech się martwią, że oni takiej nie mają. Prestiż nie ma ceny.
Chodzenie po domach jest dla cieniasów. Nie jesteś akwizytorem albo innym sprzedawcą jajek, żeby tak sobie nogi nadwyrężać. Pług Pokolędny to relikwia stworzona specjalnie dla ciebie. Wygląd ma dość ascetyczny, ale to tylko pozory. Luksusowych dodatków jest tu bowiem mnóstwo. Klimatyzacja, skórzana tapicerka i specjalny schowek-sejf na koperty od wiernych. Ale to nie koniec. Podgrzewane siedzenia z funkcją prasowania sutanny i samoczynnie rozwijany dywan. Od dziś będziesz stąpał jak król po puchu i śmiał się z innych księży, którzy wysiadając ze swoich kiczowatych limuzyn zapadają się po kolana w śniegu lub błocie.
Mikroskarbonka to w dzisiejszych czasach konieczność. Nie zawsze przecież masz do schowania wielkie kwoty. W końcu nie każdy wierny trzyma się zasady: karta lub papierek. Na nic terminale w kościele. Jak wierny się uprze to złomem sypnie i nic na to nie poradzisz. A nie zabronisz, bo to grzech. Jak wierny ma potrzebę wspomóc swojego ukochanego księdza, yyy znaczy się kościół i parafię, to trzeba mu wyjść na przeciw. Tak więc zbierasz te drobniaki, a potem nie masz gdzie ich schować, bo to w garści ciężko dźwigać, a po kieszeniach dzwoni. I tu z pomocą przychodzi Mikroskarbonka. Wrzucasz do niej drobniaki i złom ci się nie wala po posadzce. Ksiądz syty i parafianie zadowoleni.
Sylwester zastępczy to relikwia rozrywkowa. Przydaje się w różnych sytuacjach. Na przykład gdy ten normalny sylwester się nie uda lub nie pamiętasz czy się udał. Albo gdy potrzebujesz nagłego rozweselenia lub zwyczajnie chcesz potańczyć. Albo też gdy najdzie cię ochota na zabawę balonami. Lub bąbelkami. Wyciągasz Sylwester Zastępczy i już możesz robić imprezę. Nie narażasz się przy tym na śmieszność czy pogardę. Wręcz przeciwnie. Sylwester Zastępczy sprawia, że zorganizowanie zabawy dodaje ci prestiżu. Tylko pamiętaj, że całowanie o północy jest obowiązkowym punktem programu. Postaraj się więc nie stać o tej porze znowu obok organisty.
Jak to dobrze, że Ich Czech koncertuje w tym roku w niedzielę. Przynajmniej w tygodniu nie musisz się zrywać z łóżka wcześniej. Co prawda zmienili skład, bo zamiast wiśni, dziewczyny i tego trzeciego, jest trzech starców z walizkami, ale to i tak niczego nie zmienia. Przecież ty się w zasadzie na muzyce nie znasz. Oni zresztą też. W swoich walizkach mają podobno jakieś dary, więc tym bardziej cieszysz się, że zjawią się w twoim kościele. Byle tylko chcieli się tymi darami podzielić, bo jeśli nie, to zarekwirujesz je w całości. W końcu trzeba dawać wiernym dobry przykład, tak aby wierni mogli tobie dawać. To co najlepsze ma się rozumieć.
Kieszonkowy Koniec Świata to narzędzie manipulacji. I krew cię zalewa, że nie jest jeszcze w twoim posiadaniu. A użyta była już wielokrotnie. W zeszłym roku chyba ze dwa razy. Idealna broń na niepokornych wiernych. Za mało dostaniesz na tacę, zbyt cienką otrzymasz kopertę lub nie wpuszczą cię po kolędzie – wyciągasz KKŚ i masz wszystko z głowy. Jeszcze Cię przepraszać będą. W tym roku planowane użycie KKŚ przypada na 21 grudnia około południa. Wieczorem całe szczęście będzie można go odkupić za rozsądną cenę.
Dziadek, a właściwie dziad. Ma czerwony nos i jak popije, udaje renifera i każe mówić do siebie Rudolf. W dodatku pcha się wtedy do komina, chociaż ma taki brzuch, że się nie mieści. Jakby tego było mało, pije tak podłe trunki, że po umoczeniu w nich raz, niechcący brody, od razu straciła kolor. Cóż, chemikalia wlewa w siebie niezłe. I to pewnie od nich ma krzywą laskę i nienaturalnie wielki wór. A no i pali tak dużo, że zanim zacznie mówić to kaszle, co brzmi mniej więcej jak: “ho, ho, ho”. Jednym słowem degenerat. W dodatku stary. I żaden z niego święty. Ale sentyment masz do niego ogromny. A i korzyści z niego są znaczne.
Mikołaj podobno był. Ale nic nie zostawił, poza czapką. A wystawiłeś i buty, i skarpety żeby mógł zostawić prezenty. Nawet gospodynię o pończochy poprosiłeś, na wypadek prezentu o dużych gabarytach. A tu nici. Znaczy z prezentów nici, bo została wspomniana czapka. Zauważyłeś też kilka płynnych braków w parafialnej piwniczce. Cóż, napiszesz reklamację do Laponii, a póki co możesz ponosić czapkę. Nie daje ona zbyt wiele, ale lepszy rydz niż gołąb na dachu.
Pupil każdej parafii. Milusie, urocze zwierzątko. Niech cię jednak nie zwiedzie słodki pyszczek i szczere spojrzenie hienich oczek. Zwierzę to tresowane było w najtajniejszych placówkach watykańskich. Szczegóły szkolenia nie są znane nawet najbardziej zaufanym kardynałom.
